Tak było i tym razem. Można powiedzieć, że zlot rowerowy to był taki "gwiaździsty", bo przybywali do Przedborza ludzie z różnych miejsc kraju. I tak reprezentanci Warszawskiego Klubu "Wektor": Grażyna i Antoś- przyjechali z Zabrza a Zosia to przecież nasza koleżanka z zaprzyjaźnionego klubu Cateny Bytom. Dodać należy, że dwóch kolegów i dwie koleżanki do Przedbora jechali na kołach... a pozostałą część samochodami z rowerami. Piątkowy wieczór cała grupa spędziła przy ognisku, śląskich krupniokach i muzyce disco polo (okazało się, że można się doskonale bawić przy takiej muzyce)
Trasa spływu zaczynała się w Maluszynie i miała zakończyć się w Przedborzu. Spływ kajakowy zapowiadał się bardzo spokojnie, bo rzeka Pilica jest urokliwa i w miarę szeroka. Lecz nie wszyscy mogli się pochwalić suchymi ubraniami- oceniliśmy, że połowa uczestników "posmakowała" prawdziwego survivalu. Zmoczone ubrania były na przystani wyciskane z wody, a cały zapas pigwówki został wykorzystany do ogrzania duszy i ciała. Po obiedzie w Krzętowie szesnastoosobowa grupa zdecydowała, że Krzętów będzie metą wyprawy kajakowej. Wiatr i złe warunki atmosferyczne zwyciężyły!!!! Polacy, nic się nie stało.....
Niedziela to oczywiście wycieczka rowerowa- część osób kierowała się bezpośrednio do Kielc na kołach a część zwiedzała Rezerwat Piskorzeniec i przez Góry Mokre wracała do Przedborza.
Na zakończenie relacji z tej imprezy rowerowej każdy uczestnik powinien zapamiętać dwa hasła:
1) ŻENICHA
2) ŻYDELEC
( oczywiście zapraszam do zakładki FOTO)