Ten "ykend" dla klubu rowerowego "Kigari" rozpoczął się już w piątek. Baza była oddalona od Kielc niecałe 20 km, ale tym razem wszystkim chodziło o to, żeby w Kaczynie odpoczywać wśród znajomych ludzi. Co prawda pogoda w piątek sprawiła lekkiego psikusa, gdyż wiejące z ogromną siłą wiatry zerwały trakcję elektryczną ale chyba nikt się nie przejmował takim drobiazgiem prócz gospodyni tej imprezy. Wieczorny wypad na rowerach do piekarni i odpoczynek na molo w Borkowie miały także swój urok....... potem rozpalono ognisko a śpiewy biesiadne delikatnie zagłuszały ciszę nocną.
Sobotni ranek przywitał nas piękną pogodą a ugotowany żurek na śniadanko wszystkich bardzo ucieszył.
Ale samym odpoczynkiem rowerzysta nie żyje, więc ruszyliśmy pokręconą troszkę drogą do dawnego sztetla-Chmielnika, aby uczestniczyć w spotkaniach z kulturą żydowską. Rynek i Synagoga tętniły życiem: turyści mogli próbować koszernych potraw, więc i my kosztowaliśmy oryginalną macę oraz popijaliśmy żydowskim napojem na bazie mięty, rodzynek, cynamonu i jabłek.....