wtorek, 19 czerwca 2018

Zmiana miejsca "Złotych Liści"

Informujemy zainteresowanych członków ŚKTK "KIGARI", że zostaje zmieniona baza XXXX Jesiennego Rajdu "Złote Liście 2018". W dniach 28 - 30 września nocujemy w  Zespole Szkół Kształcenia Rolniczego im. Bolesława Chrobrego w miejscowości Chroberz.
Trasy rajdu w trakcje ustaleń!



Rezerwat Białe Ługi

 
  W niedziele 17 czerwca koronną trasę prowadził Henio Domagała- gdzie …oczywiście rezerwat Białe Ługi. Rezerwat ten o  pow. 408,4 ha został utworzony w 1959 roku. Jest największym w Górach Świętokrzyskich i  usytuowany jest na terenie gminy Daleszyce. Rośnie tu roślinność bagienna: borówka bagienna, bagno zwyczajne, wełnianki, żurawina błotna, owadożerna rosiczka. A co ciekawe jeszcze: występuje tu  bocian czarny !!!!.

List z Odziału Świętokrzyskiego PTTK


Koledzy, Koleżanki

 

PTTK Oddział Świętokrzyski w Kielcach, jako organizacja z wieloletnimi tradycjami posiada swój sztandar, stanowiący znak rozpoznawczy i jednoczący członków naszego stowarzyszenia.

Zarząd Oddziału Świętokrzyskiego PTTK w Kielcach ma przyjemność poinformować,     podjął działania mające na celu zakup nowego sztandaru . Całość będzie stanowić: sztandar, podstawa drewniana obciążona wewnątrz metalem, kompletne drzewce z okuciami i głowicą       w postaci godła PTTK, gwoździe grawerowane, pokrowiec przeciwdeszczowy i torba do przenoszenia sztandaru z drzewcem.  Przygotowaniem projektu i wykonaniem sztandaru zajmie się firma Haft Artystyczny „M.M plus M” Piotr Mierzejewski. Istnieje możliwość zakupu przez członka Oddziału lub  Koło/Klub gwoździa sztandarowego. Koszt jednego gwoździa wynosi 1.000,00 złotych.

Serdecznie zapraszamy wszystkich chętnych do ufundowania własnego imiennego gwoździa.

wtorek, 12 czerwca 2018

......"Czterej Pancerni i Ona"

Zgodnie z kalendarzem imprez klubu w piątek 8 czerwca o godz. 6 rano wyruszyliśmy pociągiem do Częstochowy. Cel: wycieczka kolejowo-rowerowa do leśnego ogrodu rododendronów założonego przez Ludwika Karola von Ballesterma w Pawełkach. Ale oczywiście  nie mogliśmy po drodze ominąć zwiedzania Częstochowy.  Dlatego też odwiedziliśmy słynne Muzeum Produkcji Zapałek oraz Muzeum Historii Kolei. Wszystkich zachwyciło Muzeum Produkcji Zapałek. Oglądaliśmy zabytkowy park maszynowy- prześledziliśmy cały cykl produkcji słynnych zapałek "Black Cat", od przygotowania drewna (osikowego lub olchowego) do napełniania pudełek. Ponadto oczarowała całą naszą piątkę ekspozycja rzeźby z jednej zapałki i jedyny na Śląsku wernisaż filumenistyczny. Na zakończenie pobytu oglądaliśmy najstarszy zabytek polskiej kinematografii: 3- minutowy film nakręcony w 1913 r, który przedstawiał pożar zapałczarni. W drugim zaplanowanym do zwiedzenia -  Muzeum Historii Kolei mogliśmy ponadto swobodnie dotykać i przymierzać eksponaty, co raczej w takich obiektach nie jest mile widziane....

środa, 6 czerwca 2018

wtorek, 5 czerwca 2018

Reportaż Mieczysława Sobielgi


Rowerem po Szczawnicy i okolicach


            Jak się pozostaje w celach niezawodowych długo poza domem, jest szansa na całą gamę przeżyć – od zachwytu po nudę. Choć znudzenie jest moim ulubionym stanem ducha, nie doświadczyliśmy go w nadmiarze podczas tego wyjazdu. Najlepszą pożywką dla nudy są bowiem mżawki jesienne, czy też siedzenie pod kawiarnianym parasolem w porze letnich upałów. A tu od początku pobytu rozbuchana wiosna majowa. Maj to pora niosąca, obok wszystkiego innego, spore zagrożenia. Byliśmy tego świadkami, jadąc drogą rowerową ze Szczawnicy w górę Dunajca do słowackiego Czerwonego Klasztoru. Otóż rowerzysta tak się zapatrzył na brązową turystkę w seledynowych szortach, że zjechał z brzegu niemal do rzeki. Ucieszyłem się, gdy później zobaczyłem ich razem, schładzających się Złotym Bażantem. Pierwszy majowy weekend wiadomo - tłok na drodze pieszo-rowerowej straszny. Spacerowicze zwykli i świeżo zakochani – ci ostatni tak mocno trzymają się za ręce, że trudno się rowerem przedrzeć, kuracjuszki z kijkami, rowerzyści na rumakach z wypożyczalni - z reguły bez hamulców, dzieciarnia, pieski, którym się w życiu powiodło, jadące na rowerach w koszyczkach, przyczepkach cabrio i luzem. Wszyscy radośnie zmierzają - po to, żeby zmierzać. Prawdę mówiąc, tłok mi nie przeszkadza. Skromne rowerowe doświadczenie sprawia, że odruchowo przestrzegam przykazań: emerytki – nie używać dzwonka bo wpadają pod rower, dzieci - zwalniać, szybszym drogi ustępować, leginsowe rowerzystki - brzuch wciągać. Poza weekendem można jeździć swobodnie. Chociaż Słowak z budki piwnej przy drodze rowerowej, z determinacją informował, że „tendy na roweru nie można”. Niżej też na „roweru” nie było można, bo szlaban. Zbyt gorąco, żeby to rozkminić, więc upewniwszy się, że oddychać można, pomknęliśmy dalej. Ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru można  jechać rowerem również przez Lesnice, a dalej  dziurawą drogą ze dwa kilometry pod górę, następnie malownicze wypłaszczenie i ostry zjazd - niemal wprost pod klasztor. Szczęście, że dzień wcześniej padał deszcz, bo dostarczył nam pretekstu, żeby pod górę nie wjeżdżać, tylko rowery prowadzić, a właściwie uprawiać takie cyclo-per pedes, któremu towarzyszyło samooszukiwanie typu: „oj szkoda że padało, bo jakby było sucho, to ho ho! - wjechałoby się bez problemu…” W nagrodę deszcz wypreparował z kurzu misterne mikro terasy, wyrzeźbione erozją w czekoladowym fliszu, które dają się podziwiać tylko patrzącym pod nogi. Natchnieni wrażeniami  z tej drogi, nazwaliśmy ją imieniem Andrzeja Wągrowskiego…