niedziela, 21 lutego 2021

Nadal o wyższości roweru!

Przechodząca przez świat fala zimna spowodowała, że pomysłowi ludzie zaczęli zastanawiać się jak można zastosować rower w warunkach zimowych. Serfując po necie ostatnio przeczytałam właśnie, że youtuber z kanału The Q wziął ostrza do piły tarczowej i zastąpił nimi koła w swoim rowerze. Kiedy mężczyźnie udało się wszystko zamontować przy rowerze pojechał na zamarznięte jezioro, by tam przetestować swój wynalazek.
Pierwsza próba testowanego wynalazku do końca nie udała się youtuberowi, gdyż ząbki za bardzo wbijały się w lód- ale wynalazca nie poddał się! Wrócił do warsztatu i udoskonalił swój rower. Po prostu doczepił do ząbków malutkie płytki, które tym razem spełniły swoją funkcję. Wszystko oczywiście youtuber nagrał i puścił w sieć. Czyli kochani rowerzyści- da się jeździć rowerem po lodzie?.....widać da!!!! Rowerm można jeździć przez cały rok, to rzecz oczywista!

czwartek, 18 lutego 2021

Skoro jest jeszcze zima?........ to może trochę porównań o wyższości roweru?

27 czerwca 1894 roku w Kurierze Codziennym nr 175 Bolesław Prus napisał:
....może się mylę; nim mnie jednak kto przekona, będę nadal sądził, że rower jest jedną z najznakomitszych machin wieku XIX. Kolej żelazna daje nam wprawdzie szybkość 30 wiorst na godzinę (wiorsta to ok.1067m), ale jest jednocześnie latającym więzieniem, którego nie wolno mi ani opuścić, ani zatrzymać, a które muszę dzielić z towarzystwem, nie zawsze przypadającym mi do smaku. Zaś rowerem przenoszę się z szzybkością 20 wiorst na godzinę(notabene ja z szybkością 8 wiorst), jadę, kiedy mi się podoba, popasam lub odpoczywam, gdzie chcę, i-nie mam sąsiadów. Może dlatego bardzo kocham cyklistów i w epoce powszechnego drżenia nóg tudzież braku łydek z przyjemnością patrzę na ich niedźwiedzie muskuły.

sobota, 26 grudnia 2020

Życzenia dla rowerzystów

          Boże Narodzenie 2020

Kochani przyjaciele.....

W tym trudnym czasie życzę dużo spokoju i przede wszystkim zdrowia!!!

Bądźmy dobrej myśli, że Nowy Rok 2021 przyniesie zmiany i będziemy mogli znowu wspólnie wyruszyć na wycieczki rowerowe.



Czekamy na lepsze czasy.....

 Niestety  po ostatnim sierpniowym wspólnym rajdzie "Klubu 10 Rowerów" nie mieliśmy okazji wspólnie spotkać się na wyprawie rowerowej. Czas jesienno-zimowej pandemii trwa.....



poniedziałek, 17 sierpnia 2020

DOLINA BOBRU

Udało się !!!!
 Sierpniowy Rajd Rowerowy organizowany przez Grzegorza i Agatę Kukowka wstępnie miał być pod patronatem PTTK....Góry Izerskie miały być Nasze!
Ale niestety- organizacje publiczne wspomagające takie wydarzenia w czasie pandemii odmówiły pomocy. Ponadto dodatkową przeszkodą stało się zamknięcie Schroniska koło Mirska, gdzie miała być baza.
No cóż- jak to ktoś kiedyś powiedział (cyt.)....sorry, taki mamy klimat!!!
Wszystkie osoby zapisane na Rajd z niecierpliwością czekały na rozwój sytuacji-UDA SIĘ CZY TEŻ NIE UDA SIĘ.
Ku Naszemu zadowoleniu bardzo dobrze logistycznie zorganizowana rodzinka Kukowka znalazła nową bazę i postanowiła z własnym 100% zaangażowaniem dokończyć rozpoczęte prace.
Zmiana bazy na Schronisko w Łupkach oczywiście spowodowało zmiany w programie, ale najważniejsze, że udało się spotkać z przyjaciółmi.  

Na tegoroczny  Rajd przyjechało 50% Klubu 10 Rowerów- tak więc patrząc na trudne czasy, nie jest tak źle. Wszyscy znaleźli miejsce w Schronisku a nie na polu namiotowym- ale imprezy odbywały często się w plenerze . Pierwsza była już 1 sierpnia, bo  to data urodzin naszej zawsze uśmiechniętej Marysi. W prezencie dostała michę karczku na grilla oraz Babę Jagę (.... ale  niestety ta nie przyjechała z Gór Świętokrzyskich, choć wyglądała jakby stamtąd pochodziła ). Prezesowa z Kiekrza zarządziła urodziny "perukowe", wiec wszyscy zaproszeni zostali zobligowani do zmiany image.

 Rajd rozpoczął się wycieczką fakultatywną do Szklarskiej Poręby (między innymi spacer szlakiem Wolańskim do Wodospadu Szklarki) oraz zwiedzanie w Piechowicach Huty Szkła Julia. Kolejne dni ( poza feralnym poniedziałkiem, gdzie od rana padał deszcz i rejs statkiem po Jeziorze Pilchowickim został przesunięty na sobotę) to wypełnianie zaplanowanego programu ramowego Rajdu. Pod kółka rowerowe poszły między innymi:
1) Wieża rycerska w Siedlęcinie- najważniejszy średniowieczny (ponad 700 lat) zabytek w Polsce z malowidłami (zachowane in situ) z legend o sir Lancelocie z Jeziora, który był  rycerzem Okrągłego Stołu
2) Plewna Górna- czyli Arka Noego i Zamek Legend Śląskich
3) Szwajcaria Lwówecka - skały, zbudowane z szarych i czerwonych piaskowców w widłach rzeki Bóbr i Srebrnej(najdalej na północ wysunięty zakątek Parku Krajobrazowego Doliny Bobru)
4) Lwówek Śląski- zwiedzany z przewodnikiem
5) Zamek Grodziec- wpisany do rejestru zabytków Narodowego Instytutu Dziedzictwa -późnogotycki zamek wybudowany na bazaltowym powulkanicznym i stromym  wzgórzu  389m npm
6) Pilchowice- zapora zbudowana na rzece Bóbr ( druga co do wielkości  po Solinie kamienna zapora w Polsce) oraz  sporny ( plany wysadzenia ) most kolejowy zawieszony nad jedną z odnóg jeziora Pilchowickiego.
7) Lubomierz- Muzeum Kargula i Pawlaka, Klasztor
8) Gryfów Śląski-  słynna kładka na Jeziorze Złotnickim, hodowla Alpak w Proszówce
Codzienne strome zjazdy i podjazdy zawsze prowadziły przez Wleń, gdzie można było zatrzymać się na chwilę na moście na rzece Bóbr lub przy Pałacu Lenno czy Pałacu Książęcym.
 Organizatorzy- "Agata, Grzegorz Kukowka i przyjaciele" stworzyli iście rodzinną atmosferę. Miło było przez tydzień jeździć po świetnie opracowanych trasach, uczestniczyć w codziennych odprawach, ogniskach  i spotkaniach przy gitarze....wieczorach perukowych i kapeluszowych.
KLUB 10 ROWERÓW bardzo dziękuje za przyjęcie do rodziny!
..... dodam tylko, że  nad Naszym bezpieczeństwem czuwała "POLICJA" ( oczywiście oprócz Organizatorów)

zapraszam do oglądania zdjęć w galerii FOTO ( kolejność przypadkowa)












piątek, 17 lipca 2020

Najpierw był koniec trasy.....


Polska wschodnia jest przepiękna!!!!
Przekonały się o tym wyruszając w trasę po wschodnich rubieżach naszego kraju  dwie koleżanki z naszego Klubu 10 rowerów- Zosia i Grażyna , biorąc za punkt odniesienia Szlak Green Velo.

Trasy tego szlaku wytyczono wśród przyrodniczo najpiękniejszych i kulturowo najcenniejszych obszarów województw: ( początek) świętokrzyskiego, podkarpackiego, lubelskiego, podlaskiego oraz warmińsko – mazurskiego ( koniec). Szlak liczący łącznie 1886 kilometrów pokonały w trzech etapach

2019 rok: Elbląg- Czeremcha ( Zosia + Grażyna)
2020 rok: Czeremcha- Kaczyn- Kielce ( Zosia + Grażyna)
2020 rok: Kielce-Końskie ( Zosia + Renata + Marek)

Jadąc dobrze przygotowaną trasą (poprowadzoną zarówno drogami asfaltowymi, jak i szutrowymi i leśnymi), dziewczyny widziały unikalne krajobrazy, złociste łany zbóż, wspaniałe zabytki kultury: klasztory, sanktuaria, bazyliki, cerkwie i synagogi, nieskażoną przyrodę oraz dzikie zwierzęta poruszające się  po gęstych dziewiczych lasach i polnych duktach.
Wschodnim Szlakiem Rowerowym Green Velo, gdzie ustawionych jest około siedem tysięcy znaków drogowych,  dziewczyny przejechały  przez pięć Parków Narodowych oraz szesnaście  Parków Krajobrazowych.

Śledząc wyznakowaną pomarańczowymi znakami trasę nasza koleżanka z klubu Zosia ( z jadącymi z Kielc klubowiczami: Renata i Markiem) dotarła z Elbląga ( zdjęcie:  koniec trasy) do Końskich. I jakież tu było jej zdziwienie, że Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo zaczyna się w MOR w Parku Jordanowskim w Końskich, gdzie nie ma żadnych informacji o tym, że to JUŻ TU zakończyła  swój 1886 km drogi ( początek trasy).....  Zdezorientowana  wręcz przejechała MOR i dotarła do Rynku, lecz niestety żadnych punktów informacyjnych nie znalazła.

Czy nie można było w jakiś sposób jedną tabliczką bądź łańcuchem symbolizującym szlak green velo zasugerować turystom, że warto się znaleźć w Końskich.????. Myślę, że warto było zrobić jakiś punkt odniesienia!
Najprawdopodobniej oddziałowi PTTK  mieszczącemu się około 100 m od MOR jest chyba przysłowiowa „rybka”, że mają na swoim terenie trasę green velo.
 Bo gdyby było inaczej pewnie postarali by się o  lepsze zaznaczenie tego punktu

 

 





czwartek, 16 lipca 2020

Cztery dni pełne wrażeń


Każdy rowerzysta za punkt honoru bierze sobie by wyruszyć (choć raz w roku ze względu na ograniczenia urlopowe)  na kilkudniowy wypad w znane sobie bądź nieznane tereny. Nasz prywatny klub liczący 10 osób jest specyficzny ze względu na ich członków i miejsce zamieszkania.  W skład grupy wchodzą trzy małżeństwa, jedna para, dwóch "silngli" bo niestety współmałżonkowie nie uprawiają turystyki rowerowej)…..
Członkowie z całej Polski , więc  też wycieczki naszego klubu rozkładają się po całej Polsce.
Układ tej wycieczki był następujący:
Pierwszego dnia odebraliśmy Zosię z kieleckiego dworca PKP i wyruszyliśmy z nią na ostatni jej etap wycieczki trasą green velo do Końskich. Trasa oznakowana bardzo dobrze ( chociaż może inni mają inne odczucia...  ja nie mam, bo akurat mieszkamy w Kielcach i znam ten szlak).  Zosia kilka razy mnie zawracała i upominała, ale to dlatego, że ona nie lubi "na skróty" jechać tylko wyznaczoną trasą.... a ja niekoniecznie. Kilka "myków" bym zrobiła- ale niestety musiałam się dostosować do kierowniczki tego turnusu.
Marek po raz pierwszy wyruszył na cztery dni jazdy rowerem, wiec można powiedzieć, że "świeżak" i taki wypad to dla niego "chrzest bojowy"!!!. Droga i super pogoda  sprawiły, że spokojnie dojechaliśmy do Sielpi Wielkiej. Krótki odpoczynek nad zalewem i ruszamy na ostatnie 10 km trasy green velo do Końskich, by na nocleg dojechać do Nieba. Wszystko byłoby super, gdyby nie trasa ostatnich kilometrów. Jak to się w ogóle stało, że członkowie projektu z województwa świętokrzyskiego zgodzili się, by trasa green velo wiodła ciągiem pieszym wzdłuż głównej drogi  nr 728 i dodatkowo przed ekranami akustycznymi????.  Niestety,  wszyscy turyści rowerowi przez 10 km mają w uszach decybele hałasu samochodowego i opary spalin. A byłoby tak super, gdyby  trasa wiodła przez sosnowy las ( piachy z pewnością nie byłyby straszne).... Piekło...Niebo, gdzie jest spokój i brak ruchu samochodowego.
No ale cóż- daliśmy radę dojechać na nocleg do Nieba kończąc przy ognisku wieczór.
Drugi dzień to jazda przez Radoszyce, Hucisko, Czermną do Przedborza. Tym razem nie zobligowani szlakiem wybraliśmy opcję-ROWER GÓRSKI" i jechaliśmy jedynie przez piękne lasy i łąki. Trzeci dzień wyprawy można nazwać "stacjonarny", gdyż bagaże zostały w schronisku PTSM w Przedborzu a my  jechaliśmy bez obciążenia. Do naszej grupy dołączył singiel Fredek ( czyli było już 40% klubu). Trasa priorytetowa: DOJO Stara Wieś. Każdy kto był na zorganizowanym przez nieistniejący już Świętokrzyski Klub Turystów Kolarzy PTTK "KIGARI" -"Trójprzymierzu 2017" wie co to znaczy. Pamiętam, że wszyscy byli  Europejskim Centrum Budo zachwyceni, więc postanowiłam pokazać ten obiekt także mojemu mężowi- niech skorzysta z faktu, że poznaje ziemię przedborską i zobaczy, ile ciekawych rzeczy można zwiedzić jadąc rowerem.
Wieczorem w schronisku bezpieczna integracja z przebywającym tam warszawskim klubem rowerowym KINOWA. Pani Prezes Ela zdradziła tajemnicę  nazwy klubu, która pochodzi od  ulicy, gdzie 50 lat temu zaczęli spotykać się rowerzyści, by wyruszać na wycieczki. Ot....jakie to proste!
 A ostatni czwarty dzień  to niestety już powrót na kołach do domu.....




https://www.facebook.com/tomczakren