środa, 20 stycznia 2016

Green Velo Kielce – Borków



Podróż  zaczynam w miejscu, w którym Green Velo wynurza się z przejazdu pod al. ks. Jerzego Popiełuszki.
Z centrum Kielc prowadzi tu wygodny dojazd miejską drogą rowerową. Jednak już na wysokości Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii przy ul.  Ściegiennego, pierwsza ofiara biurokratycznych przeszkód : Velo zapada się w niebyt, co ogłasza stosowny znak. 


Po stu metrach jazdy w ciemno, przy ul. Weterynaryjnej, znów się pojawia pomarańczowy znaczek. Starą, wiecznie dziurawą nawierzchnię Weterynaryjnej wyrównano drobnym kruszywem, po którym jedzie się całkiem przyjemnie. Dalej Velo prowadzi ulicą Łanową, gdzie dostrzegam znak informujący o kierunku jazdy i odległościach do ważniejszych miejscowości na szlaku. Szkoda, że go nie ustawiono dwieście metrów dalej tj. przed T-kształtnym skrzyżowaniem Łanowej z ul. Kalinową. Jadąc z górki Łanową, łatwo bowiem przeoczyć strzałkę wskazującą kierunek jazdy. Na tych, którzy, mając wiatr we włosach, zapomnieli o świecie, przed skrzyżowaniem czeka dylemat - prosto czy w prawo?, jako że znaku Velo nie powtórzono za skrzyżowaniem. Szczęśliwcy, którzy dostrzegli strzałkę, kontynuują jazdę na wprost Łanową, a następnie w lewo ul. Sukowską.  Ciąg pieszo –rowerowy przy Sukowskiej wieńczy „MOR” . Dalej - dobrze oznakowana trasa biegnie mało ruchliwą ul. Kielecką, następnie przez Suków Babie oraz Suków Modrzewie, zmierza w kierunku Marzysza. Chociaż przy wyjeździe z „MOR-u” przy Sukowskiej przydałby się znak po prawej stronie ul. Kieleckiej. Przeciwny kierunek jazdy jest na szczęście oznakowany, więc dramatu nie ma. Również przy Kieleckiej spostrzegłem znak informujący o odległościach do ważniejszych miejscowości na trasie. Byłoby chyba dobrze, gdyby takie informacje umieszczono również w „MOR-ach”.
    Suków Modrzewie – mostki nad Czarną Nidą w Marzyszu II – pierwsze kilkaset metrów Velo wiedzie starą, wyeksploatowaną drogą asfaltową. Dalej na bazie drogi leśnej wybudowano nową drogę szutrową. Droga funkcjonuje dopiero bodaj miesiąc, ale już miejscami jedziemy w głębokich glinianych koleinach. „Winien” jest, jak się wydaje, podkład z kruszywa z dużą domieszką gliny. Cieniutka warstwa nawierzchni została wgnieciona kołami samochodów w ilaste błoto. Miejmy nadzieje, że wykonawca to poprawi.
Od wspomnianych „mostków” aż do drogi asfaltowej w kierunku Marzysza, Velo, to dobrze oznakowana,  stabilna, równa droga szutrowa okolona pięknym krajobrazem. Szkoda, że taka krótka…
Następnie niezbyt ruchliwą drogą asfaltową przez Marzysz do wcześniej istniejącej, urokliwej dróżki dojazdowej łączącej Podmarzysz z Borkowem. Przy dojeździe wspomnianą dróżką do drogi Kielce - Daleszyce, znak Velo informuje o skręcie w prawo. Dalej jazda na intuicję aż do wypasionego MOR-u  nieopodal zalewu Borkowie.
Green Velo z Borkowa do Rakowa charakteryzowałem w poprzednim tekście zamieszczonym na stronie Kigari. Jednak gwoli rzetelności przyznaję, że chyba zbyt surowo oceniłem jej nowy fragment wiodący z Holendrów do Smykowa. Przejechałem go powtórnie po upływie niespełna dwu miesięcy, i – miła niespodzianka: białe, pylaste kruszywo, pewnie pod wpływem wilgoci oraz z rzadka przejeżdżających samochodów, ustabilizowało nawierzchnię tak, że jazda teraz to prawdziwa przyjemność. Notabene  mój znajomy jest bardziej powściągliwy w ocenie, nazywając ten odcinek „dwa sezony białej radości”. Nie można już niestety tego powiedzieć o szutrowym odcinku leśnym z Trzemosnej do asfaltowej drogi lokalnej w kierunku Szczecna, gdzie pojawiają się już pierwsze nierównosci. Miejmy nadzieje, że mają incydentalną, a nie systemową genezę.

Reasumując: mimo drobnych niedociągnięć Green Velo Kielce – Raków to o każdej porze roku - pięćdziesiąt kilometrów świetnej rowerowej przygody…
Mieczysław Sobielga