Naszą jednodniową przygodę rozpoczęliśmy spacerem po wąwozie Królowej Jadwigi, który powstał w wyniku erozji skały lessowej - (długości około 500 metrów, o stromych ścianach dochodzących do 10 m. wysokości.). Niezapomniane wrażenie pozostawią odsłonięte korzenie rosnących na zboczach drzew....
Następnie postanowiliśmy sprawdzić jakie to skarby roślinne kryją się wokół samego miasta. W tym celu objechaliśmy najbardziej zagospodarowane sadowniczo tereny (szlakami czarnym i niebieskim pod Dwikozy) - i tu niestety z przerażeniem oglądaliśmy puste sady, które przez przymrozki w tym roku w ogóle nie zaowocowały.
Kolejny punkt wycieczki- zabytki Sandomierza.
I tu włodarze miasta znaleźli dobry sposób na popularyzację miasta -chociażby słynnego Dworku Ojca Mateusza, który notabene w ogóle nie przypomina tego serialowego, o czym przekonaliśmy się naocznie....
Na Rynku pod parasolem koleżanka Jola przedstawiła prelekcję o zabytkach sandomierskich- wszyscy słuchali z zaciekawieniem...prócz Rysia, który swoim sposobem dał "rybkę". Dopiero przerwa kawowa go zmotywowała do powrotu.... 😎