Wycieczka zapowiadała się wyśmienicie. Plac artystów nieco po dziewiątej
– wiadomo - rutynowe czynności: klasyfikacja uczestników; z prawej członkowie z
opłaconą składką, dalej ci nieopłaceni ustawieni w podgrupach. Nieco z
przodu deklarujący, że opłacą, wstydliwie
z tyłu ci niedeklarujący i wreszcie kontestatorzy zwani przez “opłacających”
pogardliwie opłacanymi. Chwilę później wydawanie uprawnień do podpisywania
listy obecności, przez sprawnie powołanych członków komisji skrutacyjnej i
sporządzenie listy (ma się rozumieć w trzech egzemplarzach), poprzedzone małym
zgrzytem organizacyjnym. Mianowicie członek (oczywiście opłacający) pełniący
obowiązki kierownika Sekcji ds. Podpisywania, zapomniał oryginalnych druków! Na
szczęście sprawnie powołany zespół ds. zarządzania kryzysem, uchwałą
klauzulowaną -”pilne” rozwiązał problem. Jeszcze tylko krótki wykład o
wyższości członkowstwa i opłacania, nad nieprzynależnością oraz jej fatalnymi
skutkami w postaci nieopłacania, i w drogę. Po kilkunastu kilometrach pierwszy
postój organizacyjny, czyli przyznanie uprawnień odnośnie liczby oddaleń “na
stronę”, według wcześniej uchwalonego
algorytmu tzn. wprost proporcjonalnie do ilości wprowadzonych płynów opatrzonych
metką “zero tego i tamtego”. Na uzasadniony
wniosek uczestnika normatywna ilość oddaleń może być zwiększona. Jeszcze tylko
nagany dla tych, co postoje wykorzystują niezgodnie z przeznaczeniem (np. jedzą
miast się oddalać lub oddalają zamiast jeść), i można jechać dalej………….
Tak tak, to się działo naprawdę……..w mojej
skołowanej głowie w czasie, jak zdążałem na Plac Artystów w drugą niedzielę
kwietnia 2019, po przeczytaniu komunikatu zamieszczonego na klubowej stronie.
Na szczęście realność, którą w ten dzień kreował Staś Usowski, człowiek o
wielkiej pogodzie ducha, nie mogła być inna, tylko słoneczna w słońcu, a
chłodna w cieniu, czyli normalna.
Mieczysław Sobielga
Zdjęcia w zakładce FOTO udostępnione przez Anię